|
23 grudnia 2008, 20:23-20:30 <--
TOMEK: - A ja ci powiem jedno. Zamęczasz kurwa stary: Sabinę, zamęczasz w tym momencie moją żonę - co jest teraz najistotniejszą kwestią - i mamę. SŁAWEK: - Zamęczam... TOMEK: - Dokładnie! SŁAWEK: - Zamęczam, tak? TOMEK: - Tak. Dokładnie. Psychicznie je zamęczasz, kurwa. Z dnia na dzień i każdym swoim ruchem, który robisz w tym kierunku. SŁAWEK: - Aha. TOMEK: - I ja se tego nie życzę! SŁAWEK: - Co ja mam powiedzieć? A co ja mam powiedzieć? Wy mnie nie zamęczacie psychicznie? Taką postawą. Tym co robicie. Tymi zeznaniami... TOMEK: - Jaką postawą? Jakimi zeznaniami? Jakimi zeznaniami? SŁAWEK: - Wam się chyba coś pomyliło... TOMEK: - Tak, wszystkim się pomyliło, ale ty masz rację, jak zwykle, wiesz co jest istotne. SŁAWEK: - Tak, bo jakoś dziwnie wszyscy ludzie, poza tymi co tutaj..., rodzinką ustawioną... TOMEK: - Aha. My mamy rodzinkę, a ty masz rodzinę, tak? My jesteśmy nienormalni, a ty jesteś normalny, tak? Sądzisz, że ja jestem psychiczny? Tak? Czy sądzisz, że moja żona jest psychiczna? SŁAWEK: - :) Nie wiem. To się okaże. TOMEK: - Aha. To się okaże. Tak? Wyślesz mnie do psychiatry, tak? SłAWEK: - To się okaże. Tak. Bo skoro nie potraficie racjonalnie myśleć... TOMEK: - Aha, racjonalnie myśleć, aha. Byłeś u psychiatry, jak ci proponowała ostatnio? SŁAWEK: - Aha, ja mam iść, tak? :) TOMEK: - No, stary... Zrobiłeś pierwszy krok? Zrobiłeś pierwszy krok? Proponowałeś swojej żonie iść przebadać się psychicznie, tak? SłAWEK: - Nie! Proponowałem: chodźmy razem! Bo to oto chodzi, żeby iść razem, a nie z osobna. To jest ta różnica, wiesz? TOMEK: - Ale po co razem? Jak ona powiedziała ci, że nie chce z tobą nigdzie razem iść. SłAWEK: - :) TOMEK: - No, ale o co ci chodzi? A czy badanie osobno jest jakieś inne? Czy sądzisz, że jest coś nie tak? No co ty chcesz zrozumieć, słuchaj!? SŁAWEK: - Po prostu niczego nie rozumiesz, podobnie jak Szymon niczego nie rozumie. I w tym jest problem. I mama nie rozumie i Kornelia nie rozumie... TOMEK: - Tak, wszyscy nie rozumieją, a ty mieszkasz u mamy i... wszyscy mają... SłAWEK: - Sabina rozumiała, tylko w pewnym momencie nie wiem, co się stało, że przestała. I tu jest problem. I tu jest problem. TOMEK: - Aha. Nie! Problem tu jest, bo ty nie wiesz, czemu tak się stało? Wszyscy potrafią na to odpowiedzieć, tylko ty jeden. Ty. Nikt inny, tylko ty. SŁAWEK: - Nie. Ja dochodzę... TOMEK: - Tak, ty... SŁAWEK: - Ja dochodzę do tego. TOMEK: - Tak, ty! Dochodzisz. Dochodzisz. SŁAWEK: - Powoli dochodzę do tego, dlaczego tak się stało, jak się stało. TOMEK: - Stary, mnie interesuje tylko jedno. Kiedy będzie święty spokój. SŁAWEK: - Wy nie wiecie, gdzie jest źródło... TOMEK: - Ale mnie to nie obchodzi. To było twoje prywatne życie, nikt ci nie wchodził z butami... SŁAWEK: - Moje prywatne życie, to dlaczego żeście... TOMEK: - Było. To było twoje prywatne życie do tej pory... SŁAWEK: - I do tej pory powinno być, tylko żeście... TOMEK: - Było. Słyszysz? Słuchasz mnie? To było twoje prywatne życie. SŁAWEK: - I dalej powinno być. TOMEK: - ...do momentu, kiedy twoja żona przyszła i powiedziała, że to nie jest już twoje prywatne życie. Rozumiesz to? SŁAWEK: - A jak wtedy tam poszła, to co powiedziała? TOMEK: - Kiedy? SŁAWEK: - No, wtedy w niedzielę co poszła. TOMEK: - Nie pamiętasz, tak? Rozmawiałeś z nią, kurwa, przez dwa tygodnie... SŁAWEK: - Jakie dwa tygodnie? Kiedy przez dwa tygodnie z nią rozmawiałem? TOMEK: - Przychodziłeś, kurwa, codziennie do niej. SŁAWEK: - I ona dużo wtedy coś mówiła? Przecież ona prawie nic nie mówiła. Wyście mówili, nie ona. KORNELIA: - Kurwa! Spędziliśmy z tobą cały miesiąc. Cały miesiąc! SŁAWEK: - Tak! KORNELIA: - Przez cały miesiąc. SŁAWEK: - Tak. KORNELIA: - Momencik. Pozwól mi dokończyć. Spędziliśmy z tobą rozmawiając przez cały miesiąc. Chcieliśmy ci pomóc w tej nowej sytuacji. Rozwody nigdy nie są... SŁAWEK: - Kornelia... :) KORNELIA: - Momencik. SŁAWEK: - Kpisz! KORNELIA: - Proszę mi nie przeszkadzać! SŁAWEK: - Daj mi powiedzieć. KORNELIA: - Proszę mi nie przeszkadzać! SŁAWEK: - Krzyknij głośniej. KORNELIA: - Proszę mi nie przeszkadzać! Rozwody nigdy nie są łatwe. I nikt nie mówi, że to jest fajne. Ale w momencie, Sławek, kiedy przez całe lata, słyszałam różne rzeczy, nigdy się nie oddzywałam, bo Sabina sobie tego nie życzyła, ale w pewnym momencie coś pękło, rozumiesz to? Tłumaczyłam ci to przez miesiąc. To, że jestem od ciebie młodsza o 10 lat, nie oznacza... SŁAWEK: - Co ty mówisz, jaki miesiąc? KORNELIA: - Momencik. Nie skończyłam. Nie oznacza, nie oznacza, że jesteś najmądrzejszy na całym świecie... SŁAWEK: - Nie jestem najmądrzejszy na całym świecie... KORNELIA: - ...ponieważ wiele godzin spędziliśmy, wiele godzin spędziliśmy z tobą, osobiście robiłam ci meliski... SŁAWEK: - Tak, przez pierwsze dwa dni. KORNELIA: - Osobiście! SŁAWEK: - Dwa dni. Dwa dni pierwsze. KORNELIA: - Osobiście! SŁAWEK: - Dwa dni. W piątek... KORNELIA: - Osobiście... SŁAWEK: - W piątek już był wniosek złożony, wiesz? A dlaczego był złożony? KORNELIA: - Osobiście starałam się ci pomóc... SŁAWEK: - Uhmm... KORNELIA: - Ponieważ uważam, że skoro przez 13 lat mieszkałeś w tym domu, to chcieliśmy ci pomóc... SŁAWEK: - Tak? Może nie na tym pomoc polega... KORNELIA: - Powinieneś zrozumieć to i... Nie przerywaj mi! Nie przerywaj mi! Nie przerywaj mi! Rozumiesz to słowo, czy nie rozumiesz? I w tym momencie powinieneś zrozumieć konsekwencje swoich czynów, tak jak ci to mówiłam tutaj przy tej kuchni, tutaj przy tym krześle i tutaj przy tym stole. I przede wszystkim powinieneś odpowiedzieć mi na pytanie... SŁAWEK: - Uhmm... KORNELIA: - Co twoje dzieci, z tych twoich skurwysyńskich bitów miały w nocy... SŁAWEK: - Uhmm... KORNELIA: - I co czują, kiedy puszczasz im mocną muzykę... SŁAWEK: - Uhmm... KORNELIA: - Pomyśl nad tym. SŁAWEK: - A ile razy były tutaj i było słychać dziesięć razy bardziej niż u Was i jakoś nie miały problemu z tym. KORNELIA: - Sławku... SŁAWEK: - Wręcz przeciwnie, bardzo im się podobało. KORNELIA: - Nigdy w życiu nie słyszałam tak gośnej muzyki... SŁAWEK: - A poza tym, nie miesiąc ze mną rozmawiałaś, tylko dwa dni. KORNELIA: - Skurwysynu. Ty nic nie pamiętasz. Ty nic nie pamiętasz. SŁAWEK: - Dwa dni. A trzeciego dnia w środę... KORNELIA: - Ty jesteś takim debilem, że nic nie pamiętasz... SŁAWEK: - :) Tak, ja nie pamiętam... :) KORNELIA: - Masz po prostu amnezję. Po prostu masz amnezję. Amnezję! Sam się do tego przyznałeś. W pierwszy poniedziałek, jak zaczęliśmy rozmawiać, czy we wtorek... SŁAWEK: - Tak... :) KORNELIA: - ...powiedziałeś, że powinieneś sobie zapisywać wszystkie rzeczy na kartce, żeby je zapamiętać. Szkoda, że tego nie zrobiłeś. SŁAWEK: - Oczywiście..., oczywiście. Co jeszcze powiesz? Co jeszcze powiesz...? KORNELIA: - Mówię ci dokładnie twoje słowa. Cytuję je. SŁAWEK: - Mhmm... KORNELIA: - W przeciwieństwe do ciebie, doskonale je pamiętam. SŁAWEK: - Mhmm. Oczywiście... Ja chciałem się zapytać, ile żeście już scenariuszy wypracowali na rozprawę...? KORNELIA: - Piszemy... SŁAWEK: - No, no ile? KORNELIA: - Piszemy po prostu to co się dzieje. Skurwysynie. Piszemy to, co się dzieje. Rozumiesz? SŁAWEK: - Aha. :) No. KORNELIA: - Jak byłam dla ciebie kulturalna na samym początku, tak przy tobie kultura zeszła na psy... SŁAWEK: - Uhmm. Tak. Wal! :) Napiszę jednego SMS-a - obraźliwy! KORNELIA: - Spierdalaj! SŁAWEK: - No... KORNELIA: - Twoje SMS-y są na poziomie ostrzyżonego burka... SŁAWEK: - Tak...? KORNELIA: - Tak! SŁAWEK: - Oczywiście. Kornelia: - Tak! SŁAWEK: - No. KORNELIA: - Bo schizol, który wysyła SMS-y z Biblii... SŁAWEK: - No...? KORNELIA: - ...i z Pisma Świętego, po prostu... SŁAWEK: - No? I to jest problem? KORNELIA: - ...po prostu, z którego każde słowo jest przerażające...! SŁAWEK: - Aha. Przerażające. KORNELIA: - Jesteś po prostu schizolem. SŁAWEK: - Aha. Prawda jest przerażająca, tak? KORNELIA: - Schizolem. I to co chciałam ci jeszcze powiedzieć. To co pozostawiłeś na grobie mojego ojca, gdzie nikt nie miał prawa..., nawet go nie poznałeś, nawet nie wiesz jakim był człowiekiem, i ty masz czelność mówić do niego Kajtku?! Ty masz czelność do niego pisać?! SŁAWEK: - Na pewno, gdyby żył, to by nie pozwolił na taką schizę... KORNELIA: - Skurwysynie! Skurwysynie po prostu! SŁAWEK: - ...i nie pozwoliłby na to, co Wy zrobiliście. KORNELIA: - Skurwysynie, żeby takie rzeczy pisać do mojego ojca! SŁAWEK: - Jakie? KORNELIA: - Właśnie takie! SŁAWEK: - Obraźliwe? To Wam się chyba w głowach pomieszało. KORNELIA: - Nie... jego cześć, chociażby anioła chodzącego po świecie, ty jesteśw w stanie wysłać do niego list... SŁAWEK: - No i co? KORNELIA: - Tyle ci powiem. Jesteś dla mnie tak żałosny, że jak jak cię po prostu ceniłam za... pewne wartości, tak nie jestem cię teraz w stanie, nie jestem teraz w stanie cię cenić za nic! SŁAWEK: - Sytuacja Was przerosła... KORNELIA: - Chyba ciebie. SŁAWEK: - Sytuacja Was przerosła. KORNELIA: - Żałosny, mały człowieczku. Jesteś tak żałosny... SŁAWEK: - Wy cały czas pokazujecie, jacy jesteście wielcy... Kornelia: - Jesteś tak żałosny mały człowieczku. SŁAWEK: - Tak, ja jestem żałosny... KORNELIA: - Tak. Jedyne co mogę na twój temat powiedzieć to - jesteś żałość. żałość i po prostu... poniżenie. SŁAWEK: - No. No. KORNELIA: - Bo nie potrafisz zrozumieć pojedynczych słów. cd.-> |