SŁOWA W PEŁNEJ KRASIE
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WYBRANE MATERIAŁY DOWODOWE  Z AKT SĄDOWYCH - PORÓWNANIE
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

NIE WIDZI PRAWDZIWEGO CELU TEN...

KTO MIJA SIĘ Z PRAWDĄ




W IMIĘ PRAWDY
ODZYSKANY, A KWESTIONOWANY PRZEZ SABINĘ J.
JEJ EMAIL DO PIOTRA T.

21 sierpnia 2008, 12:27:13

Po pierwsze, zanim zapomnę: czy wiesz, że w Bochni jest kino, które nazywa się Regis ?
I właśnie w tym kinie będą w weekend i w przyszłym tygodniu grać "Jak żyć ?". I co więcej, podobno z gimnazjum organizują wyjazd dla pracowników szkoły w przyszłą środę wieczorem. Na ten film. To taka informacja, może Twoja mama będzie zainteresowana, może... ?
Ja być może się wybiorę. Wszystko jest kwestię tego, czy mój mąż zgodzi się zostać z dziećmi i czy mnie puści z mamusią do kina :)
Jeszcze dam znać. Ale to nie jest próba umówienia się z Tobą do kina. I tak byśmy pewnie nie mogli ze sobą rozmawiać przy pracownikach PG (a zwłaszcza pod bacznym okiem Twojej mamy:)
Nie odpisuj mi na to mailem, co najwyżej sms (od 9 rano do 16 :)

A poza tym. Bardzo Ci dziękuję za wszystkie smsy i maile. Jesteś mistrzem tych 160 znaków. Umiesz się posługiwać słowami. Naprawdę. Jestem pełna podziwu, jak bardzo potrafisz dopasować się do sytuacji i ile potrafisz przekazać. W różnych okolicznościach.
Te Twoje maile dały mi mnóstwo siły. To jest niesamowite, że mimo tego że tęskniłeś i było Ci niełatwo, potrafiłeś tak pisać z humorem o różnych sprawach. Dziękuję. Wiem, że starałeś się dla mnie.
Mam pewien niedosyt w sprawie Wieka. To nie jest próżność autora. To jest efekt tego lęku, który sprawiał, że tyle czasu nie potrafiłam Ci tego pokazać. A później znów nie mogłam. Cieszę się, że Ci się podobało, ale chciałabym przeczytać albo usłyszeć więcej na ten temat. Nie muszą to wcale być komplementy. Ale Twoja opinia jest dla mnie bardzo bardzo ważna.

To, co napisałam wczoraj wieczorem, to jest prawda. Jesteś świetnym facetem. Wiem, że to zabrzmi okropnie, ale lubię wszystko, co ma związek z Tobą i wszystko mi się w Tobie podoba. Mój mąż niekiedy okrutnie żartuje, że starsze panie lubią młodych chłopców. Boję się jednak, że naprawdę jesteś rzeczywistością, bez której nie umiem już funckjonować. Codzienny kontakt jest mi zwyczajnie potrzebny do życia.
Mam nadzieję, że... wszystko będzie dobrze.
(w tym dużo się mieści).
Magda nakrzyczała na mnie, że taka jestem dla Ciebie okropna (o ile można krzyczeć szeptem o czwartej w nocy :)
Bo ona bardzo Cię lubi i naprawdę wszystko rozumie. Po prostu kiedyś sama przeżyła uczucie tego rodzaju. Takie absolutne.
Ale nie mówiłam jej o śnie, w którym odchodzisz ode mnie. Ani nie mówiłam jej, że dla Ciebie jestem Dil. Są pewne sprawy, o których nie chcę mówić nawet z nią. W tym są to moje sny, w których jesteś. Było ich ostatnio trzy i nie jestem pewna, czy będę mogła opowiedzieć Ci o wszystkich, a na pewno nie na jeden raz, prawdę mówiąc są dość abstrakcyjne. I dość mocne (sądzę że to co teraz piszę raczej nie uspokoi Twojej ciekawości i Twoich nerwów, ale trudno).
Reasumując, gdyby nie moje dzieci, dałabym chyba wszystko, żeby być teraz w Twoim wieku. Żeby być z Tobą, tak naprawdę.
Boję się, że kochając Cię, zabieram Ci dobry czas na poznanie kogoś innego. Być może będziesz umiał być szczęśliwy mimo wszystko, ale pewnie tak jak u mnie, szczęście będzie mieszać się z rozpaczą.
Gdy widzę Cię po dłuższej nieobecności, co ja gadam, gdy widzę Cię w ogóle, jestem szczęśliwa. Po prostu. Ale potem z każdą chwilę przychodzi ta świadomość, że to jest wszystko za mało.
I wtedy do głosu dochodzi rozpacz. Wiem, że to wiesz. Widzę po Tobie, że czujesz to samo. I boję się tego, że tak bardzo Cię kocham. Że już teraz kłamstwem byłoby Ci mówić, że możesz odejść i być szczęśliwy z kim innym w dowolnej chwili. Oczywiście, możesz.
Tylko że...
Piotrze...
chciałabym żebyś był mój.
Wiem, że to straszne, co teraz napisałam. Z wielu względów.
Mam nadzieję, może to jakieś mgliste przeczucie, może tylko głupia wiara, że trzeba czekać. Że to nie jest niemożliwe.
Tylko że przecież nie cofnę czasu. Nie będę coraz młodsza.

Dość. Nie mogę dłużej dręczyć Ciebie i siebie. Idę robić obiad i pranie. Jeżeli chcesz, możesz do 16 napisać jakiś sms.
Kocham Cię
Dil



ROZMOWA SABINY J. Z MĘŻEM SŁAWOMIREM K.
ZA POŚREDNICTWEM KOMUNIKATORA INTERNTOWEGO

21 sierpnia 2008
13:31:09 - 13:53:15

>>>


FRAGMENTY NIEKWESTIONOWANEGO, ZARCHIWIZOWANEGO
EMAILA SABINY J.
DO MAGDALENY H.

21 sierpnia 2008, 11:43:07


Kochana Madziu.

Wreszcie piszę.
Dojechaliśmy bez większych problemów, pomijając burzę i pewną
dezorientację w okolicach Dąbrowy Górniczej. Jeszcze nigdy tak długo nie byłam bez snu. (przecież musieliśmy opuścić pokój do 10 rano, więc od rana pakowanie i sprzątnie, później różne atrakcje aż do wieczora, nie było kiedy i gdzie się położyć ani na chwilę a potem podróż do południa następnego dnia).
Przyznaję, że miałam momenty, gdy mi się oczy zamykały. Nie wiem, ile trwały te momenty. Może parę minut, może parę
sekud.

Natomiast Sławek w ogóle nie był śpiący. Bardzo go podziwiam za tę jazdę. W życiu bym tak nie umiała. I tak całkowicie pochłaniały mnie te wszystkie drogowskazy i tablice. A tu jeszcze trzeba prowadzić samochód. GDybym ja była kierowcą, to chyba bym nie ogarnęła tego wszystkiego. Pewnie bym sobie coś podarowała. Może tę ciągłą zmianę świateł ? :)

Burza nad Piłą to eufemizm jest. To była ogromna, rozległa, straszna burza, z efektami jak na drogiej dyskotece techno (to znaczy wiedzę i wyobrażenia o drogiej dyskotece techno czerpię z telewizji :) całe niebo było sinopomarańczowe, migające, do tego ściana deszczu i rzeka płynąca wzdłuż kolein na drodze. No i trzeba było w tym jechać, bo już samo zatrzymanie się w tym ruchu drogowym byłoby niebezpieczne, wszyscy jechali tak mniej więcej na wyczucie. Za Poznaniem już było lepiej.
(...)

Nad morzem było fajnie. Jesteśmy zgodni co do tego, że spore
urozmaicenie meteorologiczne było atrakcją. Trochę plaży w słońcu jest do zniesienia, można się powygrzewać jak stara jaszczurka w piasku, a Janek kąpał się niemal bez przerwy. Podziwiam, jak on umiał pływać w takiej zimnej wodzie. Ja preferuję kontakt z wodą morską do kostek. A jak ochlapie do kolan, no, to trudno :)

W niedzielę był sztorm, zresztą wiesz z sms-ów jaka była mieszana pogoda. Byliśmy go podziwiać dwa razy. RAz w deszczu, gdy wiatr aż przyginał do ziemi, a wieczorem w zachodzącym słońcu, kiedy wiatr przeganiał naprawdę prawie czarne chmury na wschód i nawet przez chwilę było widać tęczę między morzem a brzegiem.

(...)
Tak więc pod tym względem byliśmy wręcz rozpieszczeni.
Okolicznością korzystną był także fakt, że nie mieliśmy nigdzie
zaplanowanych regularnych posiłków. W zależności od nastroju jadaliśmy różne rzeczy, albo w domu ("gorące kubki" i zupki chińskie:) albo gdzieś, zdarzały się też pikniki na plaży.
Z bułkami i serkami topionymi. Panowie to głównie jedli wędzone ryby, duży wybór, bo blisko była przystań z kutrami
i wędzarnie. Jadąc już do domu, zahaczyliśmy o Gąski, gdzie jest latarnia morska.

(...) mam lęk wysokości na obiektach wzniesionych ludzką
ręką. Dziwne, bo w górach raczej nie mam. Przynajmniej nie zauważyłam. A na takich wieżach to jest coś strasznego. Siedziałam więc w progu i stamtąd obserwowałam widoki. Nie wyszłam na balkon i cierpiałam chwilę grozy, że dzieci wyszły tam ze Sławkiem. Zdarzyły mi się takie straszne lęki parę razy w życiu. W WArszawie, w pałacu kultury, gdy byłam jeszcze dzieckiem z rodzicami, oraz w Kilonii, na podobnej
latarni morskiej. Coś strasznego. Mam czasami takie koszmary, że jestem na takiej wieży podczas huraganu, wiatr szaleje nade mną, nie ma ścian ani nie ma niczego, płaski kawałek dachu na którym leżę przyklejona do podłógi, wczepiając się w nią kończynami. Może szkoda, że sobie tego nie przypomniałam, zanim tam weszłam :) ale nie, nie szkoda. Widoki z okien były warte.

(...)
BArdzo dziękuję za wszystkie smsy i maile. Wczoraj w nocy, gdy
odebrałam pocztę, to był prawdziwy "deszcz sów" - kilka zaległych wiadomości od Ciebie i od Piotra.
Postaram się w najbliższym czasie odpisać na wszystkie zaległe maile, odpowiedzieć na różne kwestie. Ale teraz już nie.
I musisz mi wybaczyć i wykazać się cierpliwością, zresztą jak zawsze :)

Serdecznie pozdrawiam.
Sabina


FRAGMENTY NIEKWESTIONOWANEGO, ZARCHIWIZOWANEGO
EMAILA SABINY J. DO PIOTRA T.


21 sierpnia 2008, 11:49:28

Wreszcie piszę. Wczoraj wieczorem byłam bez sił.

Długi to był wyjazd. I urozmaicony.
Wczoraj dojechaliśmy bez większych problemów, pomijając burzę i pewną dezorientację w okolicach Dąbrowy Górniczej. Jeszcze nigdy tak długo nie byłam bez snu. (przecież musieliśmy opuścić pokój do 10 rano, więc od rana pakowanie i sprzątnie, później różne atrakcje aż do wieczora, nie było kiedy i gdzie się położyć ani na chwilę a potem podróż do południa następnego
dnia). Przyznaję, że miałam momenty, gdy mi się oczy zamykały. Nie wiem, ile trwały te momenty. Może parę minut, może parę
sekud. Natomiast Sławek w ogóle nie był śpiący. Bardzo go podziwiam za tę jazdę. W życiu bym tak nie umiała. I tak całkowicie pochłaniały mnie te wszystkie drogowskazy i tablice. A tu jeszcze trzeba prowadzić samochód. GDybym ja była kierowcą, to chyba bym nie ogarnęła tego wszystkiego. Pewnie bym sobie coś podarowała. Może tę ciągłą zmianę świateł ? :)
Burza nad Piłą to eufemizm jest. To była ogromna, rozległa, straszna burza, z efektami jak na drogiej dyskotece techno (to znaczy wiedzę i wyobrażenia o drogiej dyskotece techno czerpię z telewizji :) całe niebo było sinopomarańczowe, migające, do tego ściana deszczu i rzeka płynąca wzdłuż kolein na drodze. No i trzeba było w tym jechać, bo już samo zatrzymanie się w tym ruchu drogowym byłoby niebezpieczne, wszyscy jechali tak mniej więcej na wyczucie. Za Poznaniem już było lepiej.

(...)
Nad morzem było fajnie. Jesteśmy zgodni co do tego, że spore
urozmaicenie meteorologiczne było atrakcją. Trochę plaży w słońcu jest do zniesienia, można się powygrzewać jak stara jaszczurka w piasku, a Janek kąpał się niemal bez przerwy. Podziwiam, jak on umiał pływać w takiej zimnej wodzie. Ja preferuję kontakt z wodą morską do kostek. A jak ochlapie do kolan, no, to trudno :)

(...)
Zaliczaliśmy wybrzeże na piechotę i na bosaka, brodząc w wodzie, po kilka kilometrów w każdą stronę. Nosząc sandały, torby i plecaki z rzeczami, a w porywach i Lenkę. W ten sposób spędziliśmy parę dni. Nie wyobrażam sobie, by to było możliwe w ciepłe dni. Raz próbowaliśmy - udręka, chodzenie w upał z tym wszystkim wśród plażujących ludzi.
(Chodzenie wśród plażujących ludzi miało tylko jedną dobrą stronę - pozbyłam się kompleksów :)

(...)
Unieście to dzielnica Mielna, taka bardziej spokojna i kurortowa. Nie wyobrażam sobie mieszkać w samym Mielnie, gdzie człówiek był zmęczony od samego przejścia tamtędy.
(przechodziliśmy ulicą Kościuszki i widziałam "JUtrzenkę". Naprawdę ciekawa nazwa na coś takiego. I tak w ogóle to współczuję mieszkania tam, choć to już dawno. Ale naprawdę, w centrum kiczu.) No i mieszkaliśmy na cyplu między morzem
a jeziorem Jamno. Widzieliśmy jezioro z naszego balkonu.

(...)
O pobycie u Magdy napiszę Ci innym razem. Na razie tylko tyle, że Magda Cię pozdrawia.
BArdzo dziękuję za wszystkie smsy i maile. Wczoraj w nocy, gdy
odebrałam pocztę, to był prawdziwy "deszcz sów" - kilka zaległych wiadomości od Ciebie i od Magdy.
Postaram się w najbliższym czasie odpisać na wszystkie zaległe maile, odpowiedzieć na różne kwestie. Ale teraz już nie.
I musisz mi wybaczyć i wykazać się cierpliwością, zresztą jak zawsze :)

Pozdrawiam.
SAbina



FRAGMENT SPREPAROWANEGO PRZEZ SABINĘ J.(2010)
RĘKOPIŚMIENNEGO LISTU DO MAGDALENY H.
ANTYDATOWANEGO NA CZERWIEC/LIPIEC 2008

FAŁSZYWY LIST


POSTSCRIPTUM...

>>>

WAKACJE 2008

>>>

   
DIL BANSHEE STORY
OSTIUM...