SŁOWA W PEŁNEJ KRASIE
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WYBRANE MATERIAŁY DOWODOWE  Z AKT SĄDOWYCH - PORÓWNANIE CAŁOŚCI
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pełnia jest tylko w całości..., czyli 2 + 1...




W IMIĘ PRAWDY
ODZYSKANY EMAIL SABINY J. DO PIOTRA T.

31 maja 2008, 18:57:10

Myślę, że skasuję ten list zaraz po wysłaniu i bardzo Cię proszę, żebyś też to zrobił - skasuj po przeczytaniu.
Przede wszystkim, piszę szybko, mam chwilę bo wysłałam moich facetów na basen.
Na pewno jesteś zdziwiony, że dzisiaj tak zareagowałam
w sklepie. Była to taka dobra okazja na chwilę pogawędki,
a tu mogłeś zaobserwować płonące uszy i uciekłam.
Niestety, kiedy Cię spotykam poza zwykłym kontekstem, tak właśnie reaguję na Ciebie, mimo mojej intensywnej pracy nad sobą. CZasem mam przeczucie, że Cię zobaczę, spodziewam się tego, i jestem opanowana. Jednak czasem Twój widok to jest po prostu uderzenie radości - no i niestety. Trzęsące się ręcę
i ogólne speszenie przez dwie godziny.
po pierwsze, mam dziś raczej kiepski dzień, wszystko mi idzie nie tak, wszyscy się dzisiaj w domu u nas kłócą, atmosfera jest napięta i byłam dziś raczej zła i nie w humorze, nie chciałam
w ten sposób oddziaływać na Ciebie, znowu Ci się wyżalać albo kraść Ci dobrą energię.
Po drugie, czułam się wyjątkowo brzydko i nie chciałam żębyś mnie musiał oglądać w tym stanie.
Po trzecie, trochę się bałam, że za chwilę zza zakrętu wyjdzie np. Twoja mama i zobaczy mnie taką czerwoną z Tobą.
Po czwarte, tuż przed wyjściem do sklepu mąż wypytywał mnie,
czy na pewno nie umówiłam się tam z którymś T. ...
no więc ogólnie mam poczucie, że jestem złą żoną i złą matką.
Mój mąż jest bardzo przenikliwym człowiekiem. I bardzo inteligentnym. I zna mnie na wylot.
Na szczęście nie zauwazył, w jakim stanie wróciłam, bo akurat ścinał żywopłot i był wykończony. Oczywiście ja go kocham i chcę być wobec niego uczciwa. CZasem chętnie bym go wysłała na księżyc. CZasem on mnie (na przykład dzisiaj:). DZisiaj zresztą on i moja mama najchętniej nawzajem by się zakopali 100 metrów pod ziemią, tak się czasem lubią...
no ale dość o tym. To jest niesamowite, że tak bardzo rozumiemy się nawzajem, ja i Ty.
Tak często i tak dużo o Tobie myślę, że zamieszkałeś w moim mózgu, stałeś się częścią mnie. Mimo Twojego wieku mam takie uczucie, jakbyś był moim rówieśnikiem - w sensie duszy. I jest to bardzo piękna przyjaźń, coś cudownego, dar od Pana Boga. Myślę też, że wpuściłeś mnie do swojego świata dalej, niż zwykle wpuszczasz ludzi, mam nadzieję, że nie wkroczyłam w Twoją duszę za bardzo.
Bo pierwszy raz w życiu mam wrażenie, że milczenie z Tobą jest równie dobre, jak rozmowa, że właściwie rozumiem każde słowo,
i spojrzenie, i uśmiech i w ogóle wszystko. To jest nieodparte wrażenie. Dlatego to właściwie wszystko jedno, czy rozmawiamy, czy milczymy. Tylko że jest to przyjaźń ze skutkiem ubocznym
i właściwie mogłabym już nic nie mówić, bo Ty i tak wszystko wiesz, ale powiem - bo inaczej będę o tym myśleć ciągle i stawać się coraz bardziej niezrównoważona emocjonalnie.
Wiem, że jesteś ode mnie 18 lat młodszy, i jesteś synem mojej
koleżanki, i w zasadzie jesteś moim uczniem, i to wszystko niestety zupełnie mnie powstrzymało, pokochałam Ciebie, jako człowieka. Nie musisz się tego bać, ja nic od Ciebie nie chcę, to jest najbardziej bezinteresowna rzecz na świecie, i kiedy już raz to powiem, nie chcę więcej do tego wracać. Wierzę głęboko, że będziemy mogli przyjaźnić się nadal. Wiem, że taka otwartość musi być dla Ciebie szokująca. Wolę jednak tak - bo zauważyłam, że zawsze jak mnie coś gryzło, to gdy Ci powiedziałam, uspokajałam się z korzyścią dla nas obojga. Przez ostatni weekend, ten długi, strasznie mi Ciebie brakowało, czułam się jak chora, i Twoje bardzo rozsądne, bardzo wyważone maile pozwoliły mi się pozbierać i cieszyć się właśnie tym,
że jesteśmy przyjaciółmi, a nie zadręczać skutkami ubocznymi.
Jak na pewno zauważyłeś, ja w ogóle Cię nie pytam, jak Ty to wszystko postrzegasz, bo wielu rzeczy się obawiam, a poza tym, to chyba nie jest dla mnie najważniejsze - wiem, że mnie na pewno dobrze zrozumiesz - po prostu najważniejsze jest to poczucie, że Ty jesteś i gdziekolwiek jesteś, rozumiesz mnie
i akceptujesz dokładnie taką jaką jestem. I mam nadzieję, że to nie jest złudzenie. Jak do tej pory jedynym takim niezawodnym przyjacielem jest Magda, tylko że Ty jesteś jeszcze mężczyzną
i stąd cały problem. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego wszystkiego jako zrzucenie odpowiedzialności na Ciebie - bo każę
Ci to czytać, potem od razu skasować (naprawdę bardzo bardzo
o to proszę, jedno delete i żeby ten list zniknął bo mogłabym mieć strasznie kłopoty, gdyby ktokolwiek przypadkiem to odkrył), wreszcie - uwaga - w ogóle nie odpisuj na ten mail. Bo każde słowo mogłoby być podejrzane, gdyby mój mąż to przypadkiem zobaczył. Wiem, ten układ na pewno wydaje Ci się chory.
Ale widocznie mam podzielne serce.
Więc niech Twoje maile będą rozsądne, wyważone i nieosobiste.
Bardzo proszę. NIE ODPISUJ NA TEN MAIL.
Cokolwiek o tym wszystkim myślisz, przecież zobaczę to w Twoich
oczach, gdy Cię spotkam, może w środę. Nie musisz nic o tym mówić. Przepraszam, jeśli zburzyłam Twój spokój, zwłaszcza przed wycieczkę. Przepraszam, jeśli traktuję Cię inaczej, niż chciałbyś być traktowany. Wiem, że mogę Ci zaufać w zupełności
i że na pewno zrozumiesz mnie i moje pokręcone zachowanie. CZasem tak bywa. Nie szukałam tego skutku ubocznego.
Nie chciałam tego. Naprawdę.
Dil po irlandzku znaczy "ta, która kocha", ale znaczy też "ukochana". Teraz już chyba wiesz o mnie wszystko.
(jest to postać z opowieści, którą piszę, mam z nią silną więź).
Ponieważ już i tak grubo przegięłam, zakończę ten list czymś, co
dawno temu napisałam czysto teoretycznie, a co chciałam Ci dać, tylko się bałam. Mam nadzieję, że ten mail naprawdę da się skasować (jeśli  dostaniesz od mojego męża list z pogróżkami,
to znaczy, że się nie udało:). POzdrawiam.

 "Ogłoszenie".

 Jestem miłość prawdziwa.
 Szukam wolnego mieszkania.
 Wystarczy mi byle kąt, gdzie tylko
 Czyny mówią za Słowa
 Słowa słuchają Ciszy
 A Cisza
 przechodzi wszelkie oczekiwania.

 Sabina




ZARCHIWIZOWANY EMAIL SABINY J. DO MAGDALENY H.

31 maja 2008, 19:17:41


Kochana Madziu.

Jakiś taki pokręcony czas.
DZiś wyjątkowo nic mi nie idzie.
Dlatego raczej będzie krótko.
Konieczność wystawiania ocen sprawiła w mej głowie okropny chaos. Wyobraź sobie, że wczoraj poszłam spać z dziećmi i spałam z Lenką aż do ósmej rano. Jak nie ja. Nawet migreny nie miałam od tego rozpasania:)
FAceci pojechali na basen.
DZiś Sławek strasznie się umęczył, skosił całą trawę i żywopłót
obciął, a wszystko w takim porażającym upale i bez śniadania.
I z byle jakim obiadem.
Więc dzielny był.
Moja mama się obraziła, bo Sławek powiedział Tomkowi, że też by czasem mógł. Mama uważa, że nie musi, bo za to robi porządki na brzegu - ale na brzegu robi tylko od czasu do czasu no i raczej nie przez tyle godzin, a tu trzeba regularnie. Tomek wcale się nie obraził, za to mama tak. Dziwne. W ogóle jakiś sezon kłótliwy taki.
Tak, ten opis w stylu Piotrka to cały on, zauważ, ma podobno 16 lat. Mam jednak wrażenie, że od brata bliźniaka jest psychicznie starszy, choć Wojtkowi nic nie brakuje, przeciwnie, jest bardzo inteligentny i na poziomie, no i Piotrek bardzo wysoko go ceni, gdybym wiedziała, że tak nie jest, to pomyślałabym, ze ma wobec niego kompleksy.
Zresztą muszę Ci kiedyś pokazać pracę Piotrka z WOSu, którą napisał dla Zyty. Jest to taka straszna prowokacja, po prostu wcielony absurd.
Natomiast Wojtek napisał wszystko poważnie i naprawdę bardzo
interesująco. Ale Piotrka praca... przejaw sporej odwagi.
I poczucia humoru w dość ciekawym stylu.
No ale dość o nich. Wychodzą już. Nie wiem, czy ta znajomość się
utrzyma, nie będę nalegać. Piotrek mówi do mnie w drugiej osobie
liczby pojedynczej, na razie bez mówienia po imieniu, i mówi to tak naturalnie, jakby całe życie tak mówił. NAtomiast Wojtek odmówił, już chyba o tym pisałam. (ależ ja mam dziś styl, coś strasznego, wybacz).

Dlaczego nauczycieli zawsze zaskakuje konieczność wystawienia ocen, jak zima drogowców ? To chyba dlatego, że te lekcje w maju często przepadają, a tu już konferencja i koniec. Okropne, nie lubię tego czasu, mimo że kalendarzowo lubię ten czas. Taki fajny maj :)

Nie odpisałam kiedyś, które jest moje ulubione opowiadanie POego. To o poszukiwaniu skarbu piratów, już nie pamiętam tytułu. A teraz spróbuję przeczytać "Na tropach Smętka" Wańkowicza.
Napiszę Ci wrażenia.
Aha, próbowałam czytać Lema. Nadal uważam to samo, co wtedy,
gdy miałam 10 lat - że to nie dla mnie. Nie lubię tych cyberpostaci z kwarcu i galarety. Nic nie poradzę :)

Aha, Tomek kupił dziś dla Kornelii nowy samochód, białego Matiza. Tak więc mają już trzy:)

Serdecznie pozdrawiam.
Sabina


OPOWIADANIE SABINY J.SPREPAROWANE W 2010
NA BAZIE EMAILA DO PIOTRA T. z 31 maja 2008

01


POSTSCRIPTUM...

>>>

   
DIL BANSHEE STORY
OSTIUM...