(...)
Badania retrospektywne rodzin, w których zanotowano przypadki zaburzeń
psychicznych, tudzież głębokiej patologii charakteru,
wskazują, iż w ich genezie, poza wyżej wymienionymi czynnikami
genetycznym, bardzo istotną rolę odgrywają również inne determinanty.
Dziedziczona podatność genetyczna nie przesądza bowiem jednoznacznie o
pojawieniu się problemów tego rodzaju w następnym pokoleniu,
aczkolwiek do pewnego stopnia zwiększa ryzyko wystąpienia nieprawidłowości w procesie
wychowawczym. Stąd prawdopodobieństwo wystąpienia patologii, tak czy inaczej, wzrasta tu w porównaniu do rodzin nie obciążonych w ten sposób.
(...) Tylko
na pozór nie objawiają poważnie zaburzonych zachowań i poza pewną – nie
zawsze obecną –
dozą ekscentryczności wydawać by się nawet mogło, że
ich funkcjonowanie społeczne nie odbiega znacząco od normy. Względnie
szczelna powłoka bowiem, jedynie w ściśle określonych sytuacjach
wyraźnie odsłania istotne anomalie w ich zachowaniu oraz percepcji otaczającej ich rzeczywistości. Wówczas to
nieświadomie wymykają się one spod ich silnej kontroli, ujawniając
prawdziwą głębię patologii psychicznej. Rozpoznanie tej ostatniej
pozwala z kolei na spójne powiązanie ze sobą szeregu innych, stosunkowo
licznych przejawów nieprawidłowości funkcjonowania psychicznego, które
czasem mogą być bagatelizowane, bądź niejednokrotnie pozostawać długo
niezauważone. Zwłaszcza, że bez odpowiedniego zaplecza wiedzy
specjalistycznej, a jednocześnie – co równie istotne – bliższego
poznania tychże osób, zarówno w ich codziennym, jak i niecodziennym
behawiorze, wychwycenie wielu subtelnych symptomów jest w zasadzie niemożliwe.
(...) Prezentują dosyć osobliwe odniesienie do siebie w
interakcjach z innymi ludźmi –
wielką potrzebę bycia docenianymi i
podziwianymi oraz widoczną sprzeczność pomiędzy bardzo zaniżonym
pojęciem siebie a niezwykłą potrzebą hołdu ze strony innych. U
niektórych z nich, jednym z charakterystycznych tego przejawów jest
pozorna autoironia oraz specyficzne, zupełnie fałszywe kpiarstwo wobec
własnych dokonań czy zasług, będące co najwyżej cyniczną próbą
stworzenia mirażu osób niezwykle skromnych i zdystansowanych do siebie.
Tego rodzaju infantylne, rzekomo autodewaluacyjne starania przybierają
niekiedy dosyć kuriozalną postać, by wymienić określanie własnej
twórczości mianem “TFU-rczości”, albo niby to żartobliwe oczekiwanie na
nagrodę Nobla, czy to znów na upamiętnienie ich imieniem jakichś
miejsc w przestrzeni publicznej. Wszystkie tego rodzaju deklaracje, z
pewnością nie pojawiłyby się u osób rzeczywiście samokrytycznych, a
zarazem świadomych samych siebie (naprawdę wiedzących kim są) oraz
znających swą wartość. Tutaj stanowią zatem, tylko zawoalowaną
manifestację nienasyconej narcystycznej potrzeby uznania i prestiżu.
Albowiem, tak zaprzeczanie swym wielkościowym pragnieniom, jak i
naiwne, ostentacyjne bagatelizowanie, czy niezbyt konsekwentne
deprecjonowanie własnych dotychczasowych osiągnięć, jest w takim
przypadku jedynie prymitywnym kamuflażem rzeczywistych żądz,
prezentowanych i komunikowanych w ten sposób światu przy każdej
nadarzającej się okazji.
(...)
Ich życie emocjonalne
jest płytkie. Mimo często werbalizowanej empatii,
w rzeczywistości niewiele jej wykazują w stosunku do innych
ludzi. Potrafią manifestować swą rzekomo głęboką wrażliwość, na
przykład współczując odległym, anonimowym ludziom oraz pozornie
solidaryzować się z ich sprawami i problemami, a jednocześnie zupełnie
przeczyć deklarowanej oto postawie w zwykłych, codziennych relacjach z
bezpośrednio znanymi sobie osobami. Nie tylko co innego mówią, a co
innego robią, ale również afiszując się pozornie wyznawanymi
wartościami (tolerancja, miłość, dobro, honor, godność, itp.), w
porównaniu do powszechnie przyjętych znaczeń tych pojęć, zupełnie
inaczej je rozumieją.
(...) Zasadniczo nie czerpią radości z życia poza tą, która
płynie z
wyrazów uznania, pochodzących od innych lub od ich własnych fantazji
wielkościowych. Czują się niespokojni i znudzeni, kiedy zewnętrzny
blask przemija i nie ma nowych źródeł dla ich szacunku do siebie. Są
zawistni w stosunku do drugich. Mają tendencję do idealizacji
niektórych
ludzi, od których oczekują narcystycznych gratyfikacji oraz skłonność
do deprecjonowania i traktowania z pogardą tych, od których nie
oczekują niczego (często ich poprzednich idoli). Ogólnie rzecz ujmując,
ich relacje z innymi ludźmi są czysto interesowne, a czasami
pasożytnicze. Wychodzą z założenia, że mają prawo kontrolować i
posiadać innych oraz wykorzystywać ich bez skrupułów do własnych celów.
Nota bene, tego rodzaju własne pasożytnicze, kontrolujące czy też
deprecjonujące zachowanie, poprzez silny, aczkolwiek nieświadomy
mechanizm projekcji, przypisują innym, zwłaszcza tym, których sami
dewaluują, bądź od których czują się w jakimś stopniu zależni.
(...)
Silna potrzeba podporządkowania i kontroli innych, rozmyta tożsamość, a
nade wszystko wiecznie niezaspokojona żądza uznania i podziwu,
niejednokrotnie decydują o wyborze przez nich takiego, a nie innego zawodu. Nie bez
powodu chętnie pracują w charakterze pedagoga lub wychowawcy, zwłaszcza
wśród młodszych dzieci. Wszak mają tam niemal nieograniczoną władzę, a
jednocześnie mogą stosunkowo łatwo i w oderwaniu od autentycznych zasług, liczyć na sporą gratyfikację w postaci wspomnianego uznania i
podziwu –
tym razem w oczach małoletnich podopiecznych. Z podobnych względów
dobrze się czują w teatrze lub w filmie. Jako aktorzy, a
zwłaszcza w osobie reżysera, mają jeszcze większe możliwości niż
wcześniej wymienieni. Taka profesja z jednej strony pozwala im odgrywać różne role, wcielać się w konkretne postaci
(przez chwilę stają się kimś), a z drugiej – poza tego rodzaju kreowaniem siebie –
umożliwia im także tworzenie światów według własnych scenariuszy, gdzie
inni ludzie (aktorzy) zasadniczo zachowują się dokładnie tak, jak życzy
sobie tego reżyser. W ten oto, nieco zawoalowany sposób, mogą bez
przeszkód dać upust, zarówno swoim fantazjom, zaspokoić do pewnego
stopnia głód władzy nad innymi, jak też pozyskać tak bardzo przecież potrzebny
im aplauz. Powyższe zawody stanowią dla nich doskonałe nisze, które pozwalają częściowo neutralizować
patologiczne zachowanie oraz tworzyć całkiem dobre pozory normalnego
funkcjonowania w społeczeństwie. Wszelkie odbiegające zaś od normy wybryki, dosyć łatwo w tych okolicznościach przerzucają na karb
dziecięcej, bądź też artystycznej fantazji.
(...) Zewnętrznie
potrafią być czarujący i ujmujący serdecznością, lecz pod tą złudną
powierzchnią odczuwane jest zimno i bezwzględność. Ponieważ potrzebują
tak wiele wyrazów uznania i adoracji ze strony innych, bardzo często są
uważani za zależnych. W istocie jednak są oni zupełnie niezdolni
zależeć od kogokolwiek ze względu na ich głęboką nieufność i
deprecjonowanie innych. Ich wyniosłe,
wielkościowe i kontrolujące zachowanie jest prymitywną obroną przeciw
cechom paranoidalnym, związanym z projekcją ich infantylnej, narcystycznej wściekłości, należącej do centralnych
znamion ich psychopatologii. Głównymi cechami tej ostatniej są ponadto
megalomania, skrajny egocentryzm i niezwykły brak zainteresowania oraz
empatii w stosunku do drugich, pomimo faktu, że tak niecierpliwie
oczekują podziwu i aprobaty ze strony innych ludzi.
(...) Osobom tym nie
tylko brak emocjonalnej głębi i możliwości zrozumienia złożonych uczuć
u innych ludzi, ale ich własnym emocjom brak rozróżnienia. Cechują się
szybkimi wybuchami i późniejszym rozproszeniem. Wykazują szczególny
deficyt w zakresie autentycznych uczuć smutku i żałoby; kiedy są
zawiedzeni przez innych ludzi, mogą okazywać coś, co pozornie wygląda
jak depresja, w rzeczywistości jednak stanowi gniew i urazę,
naładowaną pragnieniami zemsty. Niekiedy
prezentują silne poczucie braku bezpieczeństwa i niższości, które mogą
przeplatać się z narcystycznym przekonaniem o ich wielkości i
fantazjami omnipotentnymi. Obecność tego rodzaju skrajnych sprzeczności
w pojęciu siebie jest często pierwszą kliniczną oznaką ostrej patologii
w obszarze ich struktury psychicznej, która to patologia ukryta jest
pod powierzchnią ich pozornie normalnego i efektywnego funkcjonowania
społecznego. W sytuacjach stresowych lub innych silnych napięć
emocjonalnych stosują niejednokrotnie typowe dla schizofreników prymitywne
mechanizmy obronne, takie jak rozszczepienie, identyfikacja projekcyjna
i zaprzeczenie. Dochodzi wówczas do wewnętrznej fragmentacji tych
skrajnie narcystycznych osobników, która skutkuje nieoczekiwanymi epizodami
psychotycznymi.
(...) Brak prawidłowej struktury
psychicznej, a zatem stałego, ciągłego i spójnego poczucia siebie,
własnej tożsamości, pełnej świadomości siebie, powoduje u niektórych z opisywanych osób, zwłaszcza
tych z wyższą od pozostałych inteligencją (Sabina, Szymon),
permanentne dążenie do indywiduacji (inicjacji). Ten ich nieświadomy
wysiłek i przymus reintegracji psychicznej (dezintegracji i ponownej
integracji) oraz pierwotna, stłumiona aczkolwiek niezasymilowana złość i agresja,
niejednokrotnie ujawniają się w formie bardzo charakterystycznych dla
takich stanów fascynacji i mimowolnych fantazji –
obrazów okaleczeń,
dekompozycji i fragmentacji ciała ludzkiego (ewentualnie jego
antropomorficznego substytutu), jego ćwiartowania, czasem pożarcia;
niekiedy w połączeniu z treściami o zabarwieniu seksualnym. W
przypadku głębszej regresji wspomniane fantazmaty najczęściej
przybierają postać człowieka pozbawionego już ciała (ekskarnacja,
skeletonizacja), tj. formę ludzkiego szkieletu, dosyć często
pozbawionego czaszki. Niekiedy ten rodzaj fantazji zamiast do
całego szkieletu, odnosi się tylko do jego najbardziej charakterystycznych fragmentów, jak czaszka lub piszczele, rzadziej do ludzkich kości w ogóle.
(...)
Historia rodziny będącej przedmiotem niniejszego studium, stanowi zatem
doskonałą ilustrację międzypokoleniowej transmisji zaburzeń
psychicznych i patologii charakteru. Jak widać, mogą one przybierać do
pewnego stopnia zróżnicowaną, indywidualną formę, jak też powielać (w
każdej generacji), głęboko zakorzenione – a wynikające z powyższych deficytów –
wzorce negatywnych społecznie zachowań. Do tych ostatnich – jak wcześniej wykazano – z pewnością możemy zaliczyć nieumiejętność dochowania
wierności małżeńskiej czy powiązaną z nią rozwiązłość seksualną – jako
rezultat upośledzenia więzi rodzinnych i uczuciowości wyższej w ogóle.