Duch ludzki zniesie chorobę,
 lecz złamanego ducha któż dźwignie?

(Prz 18, 14)



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
POKOCHAŁEM SCHIZOFRENICZKĘ
Pokoleniowa transmisja zaburzeń psychicznych. Studium przypadku

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
F   R   A   G   M   E  N   T   Y

(...) Badania retrospektywne rodzin, w których zanotowano przypadki zaburzeń psychicznych, tudzież głębokiej patologii charakteru, wskazują, iż w ich genezie, poza wyżej wymienionymi czynnikami genetycznym, bardzo istotną rolę odgrywają również inne determinanty. Dziedziczona podatność genetyczna nie przesądza bowiem jednoznacznie o pojawieniu się problemów tego rodzaju w następnym pokoleniu, aczkolwiek do pewnego stopnia zwiększa ryzyko wystąpienia nieprawidłowości w procesie wychowawczym. Stąd prawdopodobieństwo wystąpienia patologii, tak czy inaczej, wzrasta tu w porównaniu do rodzin nie obciążonych w ten sposób. 

(...) Tylko na pozór nie objawiają poważnie zaburzonych zachowań i poza pewną – nie zawsze obecną 
dozą ekscentryczności wydawać by się nawet mogło, że ich funkcjonowanie społeczne nie odbiega znacząco od normy. Względnie szczelna powłoka bowiem, jedynie w ściśle określonych sytuacjach wyraźnie odsłania istotne anomalie w ich zachowaniu oraz percepcji otaczającej ich rzeczywistości. Wówczas to nieświadomie wymykają się one spod ich silnej kontroli, ujawniając prawdziwą głębię patologii psychicznej. Rozpoznanie tej ostatniej pozwala z kolei na spójne powiązanie ze sobą szeregu innych, stosunkowo licznych przejawów nieprawidłowości funkcjonowania psychicznego, które czasem mogą być bagatelizowane, bądź niejednokrotnie pozostawać długo niezauważone. Zwłaszcza, że bez odpowiedniego zaplecza wiedzy specjalistycznej, a jednocześnie  co równie istotne  bliższego poznania tychże osób, zarówno w ich codziennym, jak i niecodziennym behawiorze, wychwycenie wielu subtelnych symptomów jest w zasadzie niemożliwe. 

(...) Prezentują dosyć osobliwe odniesienie do siebie w interakcjach z innymi ludźmi  wielką potrzebę bycia docenianymi i podziwianymi oraz widoczną sprzeczność pomiędzy bardzo zaniżonym pojęciem siebie a niezwykłą potrzebą hołdu ze strony innych. U niektórych z nich, jednym z charakterystycznych tego przejawów jest pozorna autoironia oraz specyficzne, zupełnie fałszywe kpiarstwo wobec własnych dokonań czy zasług, będące co najwyżej cyniczną próbą stworzenia mirażu osób niezwykle skromnych i zdystansowanych do siebie. Tego rodzaju infantylne, rzekomo autodewaluacyjne starania przybierają niekiedy dosyć kuriozalną postać, by wymienić określanie własnej twórczości mianem “TFU-rczości”, albo niby to żartobliwe oczekiwanie na nagrodę Nobla, czy to znów na upamiętnienie ich imieniem jakichś miejsc w przestrzeni publicznej. Wszystkie tego rodzaju deklaracje, z pewnością nie pojawiłyby się u osób rzeczywiście samokrytycznych, a zarazem świadomych samych siebie (naprawdę wiedzących kim są) oraz znających swą wartość. Tutaj stanowią zatem, tylko zawoalowaną manifestację nienasyconej narcystycznej potrzeby uznania i prestiżu. Albowiem, tak zaprzeczanie swym wielkościowym pragnieniom, jak i naiwne, ostentacyjne bagatelizowanie, czy niezbyt konsekwentne deprecjonowanie własnych dotychczasowych osiągnięć, jest w takim przypadku jedynie prymitywnym kamuflażem rzeczywistych żądz, prezentowanych i komunikowanych w ten sposób światu przy każdej nadarzającej się okazji.

 (...) Ich życie emocjonalne jest płytkie. Mimo często werbalizowanej empatii, w rzeczywistości niewiele jej wykazują w stosunku do innych ludzi. Potrafią manifestować swą rzekomo głęboką wrażliwość, na przykład współczując odległym, anonimowym ludziom oraz pozornie solidaryzować się z ich sprawami i problemami, a jednocześnie zupełnie przeczyć deklarowanej oto postawie w zwykłych, codziennych relacjach z bezpośrednio znanymi sobie osobami. Nie tylko co innego mówią, a co innego robią, ale również afiszując się pozornie wyznawanymi wartościami (tolerancja, miłość, dobro, honor, godność, itp.), w porównaniu do powszechnie przyjętych znaczeń tych pojęć, zupełnie inaczej je rozumieją.

(...) Zasadniczo nie czerpią radości z życia poza tą, która płynie z wyrazów uznania, pochodzących od innych lub od ich własnych fantazji wielkościowych. Czują się niespokojni i znudzeni, kiedy zewnętrzny blask przemija i nie ma nowych źródeł dla ich szacunku do siebie. Są zawistni w stosunku do drugich. Mają tendencję do idealizacji niektórych ludzi, od których oczekują narcystycznych gratyfikacji oraz skłonność do deprecjonowania i traktowania z pogardą tych, od których nie oczekują niczego (często ich poprzednich idoli). Ogólnie rzecz ujmując, ich relacje z innymi ludźmi są czysto interesowne, a czasami pasożytnicze. Wychodzą z założenia, że mają prawo kontrolować i posiadać innych oraz wykorzystywać ich bez skrupułów do własnych celów. Nota bene, tego rodzaju własne pasożytnicze, kontrolujące czy też deprecjonujące zachowanie, poprzez silny, aczkolwiek nieświadomy mechanizm projekcji, przypisują innym, zwłaszcza tym, których sami dewaluują, bądź od których czują się w jakimś stopniu zależni.

(...) Silna potrzeba podporządkowania i kontroli innych, rozmyta tożsamość, a nade wszystko wiecznie niezaspokojona żądza uznania i podziwu, niejednokrotnie decydują o wyborze przez nich takiego, a nie innego zawodu. Nie bez powodu chętnie pracują w charakterze pedagoga lub wychowawcy, zwłaszcza wśród młodszych dzieci. Wszak mają tam niemal nieograniczoną władzę, a jednocześnie mogą stosunkowo łatwo i w oderwaniu od autentycznych zasług, liczyć na sporą gratyfikację w postaci wspomnianego uznania i podziwu  tym razem w oczach małoletnich podopiecznych. Z podobnych względów dobrze się czują w teatrze lub w filmie. Jako aktorzy, a zwłaszcza w osobie reżysera, mają jeszcze większe możliwości niż wcześniej wymienieni. Taka profesja z jednej strony pozwala im odgrywać różne role, wcielać się w konkretne postaci (przez chwilę stają się kimś), a z drugiej  poza tego rodzaju kreowaniem siebie  umożliwia im także tworzenie światów według własnych scenariuszy, gdzie inni ludzie (aktorzy) zasadniczo zachowują się dokładnie tak, jak życzy sobie tego reżyser. W ten oto, nieco zawoalowany sposób, mogą bez przeszkód dać upust, zarówno swoim fantazjom, zaspokoić do pewnego stopnia głód władzy nad innymi, jak też pozyskać tak bardzo przecież potrzebny im aplauz. Powyższe zawody stanowią dla nich doskonałe nisze, które pozwalają częściowo neutralizować patologiczne zachowanie oraz tworzyć całkiem dobre pozory normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Wszelkie odbiegające zaś od normy wybryki, dosyć łatwo w tych okolicznościach przerzucają na karb dziecięcej, bądź też artystycznej fantazji.

(...) Zewnętrznie potrafią być czarujący i ujmujący serdecznością, lecz pod tą złudną powierzchnią odczuwane jest zimno i bezwzględność. Ponieważ potrzebują tak wiele wyrazów uznania i adoracji ze strony innych, bardzo często są uważani za zależnych. W istocie jednak są oni zupełnie niezdolni zależeć od kogokolwiek ze względu na ich głęboką nieufność i deprecjonowanie innych. Ich wyniosłe, wielkościowe i kontrolujące zachowanie jest prymitywną obroną przeciw cechom paranoidalnym, związanym z projekcją ich infantylnej, narcystycznej wściekłości, należącej do centralnych znamion ich psychopatologii. Głównymi cechami tej ostatniej są ponadto megalomania, skrajny egocentryzm i niezwykły brak zainteresowania oraz empatii w stosunku do drugich, pomimo faktu, że tak niecierpliwie oczekują podziwu i aprobaty ze strony innych ludzi. 

(...) Osobom tym nie tylko brak emocjonalnej głębi i możliwości zrozumienia złożonych uczuć u innych ludzi, ale ich własnym emocjom brak rozróżnienia. Cechują się szybkimi wybuchami i późniejszym rozproszeniem. Wykazują szczególny deficyt w zakresie autentycznych uczuć smutku i żałoby; kiedy są zawiedzeni przez innych ludzi, mogą okazywać coś, co pozornie wygląda jak depresja, w rzeczywistości jednak stanowi gniew i urazę, naładowaną pragnieniami zemsty. Niekiedy prezentują silne poczucie braku bezpieczeństwa i niższości, które mogą przeplatać się z narcystycznym przekonaniem o ich wielkości i fantazjami omnipotentnymi. Obecność tego rodzaju skrajnych sprzeczności w pojęciu siebie jest często pierwszą kliniczną oznaką ostrej patologii w obszarze ich struktury psychicznej, która to patologia ukryta jest pod powierzchnią ich pozornie normalnego i efektywnego funkcjonowania społecznego. W sytuacjach stresowych lub innych silnych napięć emocjonalnych stosują niejednokrotnie typowe dla schizofreników prymitywne mechanizmy obronne, takie jak rozszczepienie, identyfikacja projekcyjna i zaprzeczenie. Dochodzi wówczas do wewnętrznej fragmentacji tych skrajnie narcystycznych osobników, która skutkuje nieoczekiwanymi epizodami psychotycznymi.

  (...) Brak prawidłowej struktury psychicznej, a zatem stałego, ciągłego i spójnego poczucia siebie, własnej tożsamości, pełnej świadomości siebie, powoduje u niektórych z opisywanych osób, zwłaszcza tych z wyższą od pozostałych inteligencją (Sabina, Szymon), permanentne dążenie do indywiduacji (inicjacji). Ten ich nieświadomy wysiłek i przymus reintegracji psychicznej (dezintegracji i ponownej integracji) oraz pierwotna, stłumiona aczkolwiek niezasymilowana złość i agresja, niejednokrotnie ujawniają się w formie bardzo charakterystycznych dla takich stanów fascynacji i mimowolnych fantazji  obrazów okaleczeń, dekompozycji i fragmentacji ciała ludzkiego (ewentualnie jego antropomorficznego substytutu), jego ćwiartowania, czasem pożarcia; niekiedy w połączeniu z treściami o zabarwieniu seksualnym. W przypadku głębszej regresji wspomniane fantazmaty najczęściej przybierają postać człowieka pozbawionego już ciała (ekskarnacja, skeletonizacja), tj. formę ludzkiego szkieletu, dosyć często pozbawionego czaszki. Niekiedy ten rodzaj fantazji  zamiast do całego szkieletu, odnosi się tylko do jego najbardziej charakterystycznych fragmentów, jak czaszka lub piszczele, rzadziej do ludzkich kości w ogóle.

(...) Historia rodziny będącej przedmiotem niniejszego studium, stanowi zatem doskonałą ilustrację międzypokoleniowej transmisji zaburzeń psychicznych i patologii charakteru. Jak widać, mogą one
przybierać do pewnego stopnia zróżnicowaną, indywidualną formę, jak też powielać (w każdej generacji), głęboko zakorzenione – a wynikające z powyższych deficytów  wzorce negatywnych społecznie zachowań. Do tych ostatnich – jak wcześniej wykazano  z pewnością możemy zaliczyć nieumiejętność dochowania wierności małżeńskiej czy powiązaną z nią rozwiązłość seksualną – jako rezultat upośledzenia więzi rodzinnych i uczuciowości wyższej w ogóle.

C  D  N.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


ISTOTA * RZECZY
 
  
DIL BANSHEE STORY
OSTIUM...