|
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od: Sabina
K. <...@wp.pl>
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Data: 6 sierpnia 2009 17:00 Temat: Odpowiedź na pytanie dlaczego. Do: ...@neostrada.pl Cześć.
To wszystko jest bardzo trudne.
Dziś w sądzie mówiliście, że nadal nic nie
wiecie, nic nie rozumiecie. Ja nie umiem Wam tego opowiedzieć, jak
było, dlaczego odeszłam do niego. Mogę Wam jedynie wysłać pismo, które
złożyłam w listopadzie w prokuraturze.
Wszystko, o czym tam piszę, to jest prawda.
Taka obiektywna,
o jakiej się mówi obcym ludziom, za jaką się odpowiada pod odpowiedzialnością karną. Nie musicie tego czytać, ale to jest odpowiedź na pytanie, dlaczego. Jeżeli chcecie, to się zapoznajcie, a jeśli nie, po prostu skasujcie ten załącznik. A co u mnie ?
Nawet nie wiecie, jak trudno mieszka się
przez 11 miesięcy
z dwojgiem dzieci w niedużym pokoju. Ale i tak jest lepiej, niż było. Nawet jeśli on dokucza mi pisząc głupie i przykre smsy, nawet jeśli jeździ za mną, śledzi mnie, wkrzykuje na środku wsi głupoty w stylu "jeśli nie zmienisz swego postępowania to przyjdzie ci za to zapłacić potwornie wysoką cenę". CZasami na cały głos włącza bardzo głośną muzykę, kiedyś na cały wieczór wyłączył nam prąd bo mu się wydawało że my mu na złość zmniejszyliśmy ciśnienie wody, a to po prostu była awaria na całej linii. Przez 11 miesięcy płacę za jego prąd i jego wodę, on z tym nie ma żadnego problemu. Ale to nic. Radzę sobie. Jesteśmy też już przyzwyczajeni do interwnecji policji. Czasami wzywam ja, czasem on. Zgłosił włamanie nawet gdy z dawnego domu wzięłam obraz, rzeźby mojego dziadka, parę książek, moje majtki i albumy dzieci (wzięłam te albumy dla moich dzieci - on zaś ma w komputerze kilka tysięcy zdjęć z ostatnich lat, których ja przecież już nigdy nie zobaczę). Gdyby udało się zachować nam dobre kontakty
- to znaczy mnie
i Wam - ... ale nie wiem jak to zrobić. Przez ostatnie miesiące on po prostu nie
chciał jechać do Was
z dziećmi, mimo że one prosiły a ja pozwoliłam. Miałam pisać i Wam o tym opowiedzieć, ale nie umiałam się za to zabrać, bo to wszystko jest bardzo trudne. Już myślałam, że sama będę musiała Wam je
zawieźć, ale sądzę że uznalibyście to za złośliwość. A to jest tylko
dobra wola w tej chorej sytuacji. Jeśli mi nie wierzycie, spytajcie
Janka.
On nie kłamie bo to jest szczere dziecko. Pozdrawiam. I nie miejcie mi za złe tego
pisma do prokuratury. Ja już po prostu nie mam siły, by o tym wszystkim
mówić jeszcze raz własnymi słowami.
Sabina
|